Ostatnio, z kilku źródeł słyszałem, że kontakt z naturą, a zwłaszcza „chłonięcie jej” wszystkimi zmysłami naraz, wzmacnia nasz system odpornościowy. Coś musi być na rzeczy – wizyta w lesie zawsze wpływa na mnie pozytywnie.

Czytam właśnie książkę, w której występuje spora część naszych słowiańskich demonów. Leszy, w tej powieści, jest postacią, jak najbardziej pozytywną.

Miałem wrażenie, że dzisiaj, taki leszy, spoglądał na mnie łaskawym okiem i pozwolił mi na spotkanie z jego duchami – Duchami Puszczy. Od tych najmniejszych, jak muchołówki i świstunki, poprzez prawie największe – jelenie – a kończąc na najbardziej tajemniczym: puszczyku uralskim.

Ze zdjęć, które udało mi się zrobić podczas tych spotkań, najbardziej – chyba – jestem zadowolony z tego, na którym ural „pilnuje” łań przechodzących przez drogę.

Co o tym myślisz?