Moje dotychczasowe spotkania z puszczykiem uralskim były owocem wielokrotnych wizyt w Puszczy oraz długich wędrówek, podczas których dwa razy go znalazłem. Dzisiaj to on znalazł mnie.

Moim głównym celem było sprawdzenie czy nowo wytyczoną trasą da się przejść. Chodziło głównie o sprawdzenie czy mostki widniejące na mapie istnieją – kilka obiecujących dróg musiałem już wykluczyć z wycieczek z braku przepraw. Oczywiście, gdzieś w tyle głowy tłukła się myśl „może dzisiaj też go znajdę”. Z upływem czasu, traciłem jednak nadzieję. Gdy rozłożyłem się z termosem i kanapką na przerwę, byłem już pewny, że to będzie kolejna wizyta w Puszczy bez spotkania z sową.

Nie pamiętam czy zdążyłem wziąć pierwszy kęs czy nie, kiedy za moimi plecami rozległo się charakterystyczne „huu huhhuhuu”. Obejrzałem się powoli i jakieś dwadzieścia metrów ode mnie siedział ural. Na gałęzi, która jestem pewny, jeszcze przed chwilą była pusta.

Gdyby, ktoś nie wiedział o jaki głos chodzi, to proszę posłuchać

Cóż było robić? Odłożyłem kanapkę i zrobiłem sowie sesję fotograficzną, skoro przyleciała i się dopomina 😀

W trakcie sesji, ze trzy cztery razy, puszczyk przefruwał to kilka metrów dalej bądź bliżej, zmieniając gałęzie. Nawet nie musiałem się ruszać z miejsca!

Po długiej chwili, sowa odleciała dalej, ale ciągle w zasięgu wzroku. Stwierdziłem, że nie będę za nią ganiał po lesie, skoro mam już dużo zdjęć i ogromnego „banana na twarzy” – wróciłem do drugiego śniadania. Ural cały czas na mnie zerkał.

2 thoughts on “Urala „parcie na szkło””

  1. Paweł,
    ale przygoda! Czyli sposób „na Natalię” znów podziałał. Wystarczy usiąść i zacząć jeść kanapki. A film pokazuje całą jego nonszalancję. „co mi tam, odwrócę się, nawet zahukam, niech się chłop ucieszy”

    1. Tak, kanapki na rzadkości „rządzą” ????

      Nie wyobrażasz sobie, jak byłem zaskoczony, gdy usłyszałem takie pohukiwanie za plecami.

Co o tym myślisz?

%d bloggers like this: