Sowa jarzębata to bardzo rzadki gość w naszym kraju. Ze swoich zwyczajowych terenów (tajga i tundra) „rusza się, gdy jest już bardzo źle” (głównie z braku pokarmu). Nie dość, że rzadka, to jeszcze piękna – od dawna marzyłem o spotkaniu z nią. Ostatnio nadarzyła się ku temu okazja – jedna z nich zawitała na Podlasie – ciężko było oprzeć się pokusie wycieczki.

Wycieczka na Podlasie, w moim przypadku, to nie takie hop siup – z Krakowa jest tam kawał drogi, a jeszcze styczniowe dni są krótkie. Trzeba było zadziałać z większym rozmachem – namówiłem moje ptasie koleżanki, Ulę i Ewę, na dwudniowy wypad na północ Polski. Nie od dziś wiadomo, że na wycieczkę dobrze jest jechać w towarzystwie.

Na miejsce, gdzie od kilkunastu dni przebywała i obserwowano ją, dotarliśmy pod koniec dnia. Złapaliśmy, jednak, jeszcze trochę światła i udało się nie tylko zobaczyć gwiazdę okolicy, ale nawet zrobić kilka przyzwoitych zdjęć. Całe szczęście, mieliśmy do dyspozycji jeszcze jeden dzień i mogliśmy nadrobić sesję.

Jarzębata jest sową dzienną i jest nieprzyzwyczajona do widoku ludzi (czyt.: nie ucieka od razu na ich widok), dlatego jest wdzięcznym i bardzo cierpliwym ptakiem do obserwacji. Momentami, można by nawet podejrzewać, że pozowanie przed tłumem paparazzi sprawia jej radość.

Gwiazda (nie tylko) okolicy

Spotkaliśmy miłośników ptaków z całej Polski, którzy przyjechali aby zobaczyć tę sowę i uwiecznić ją na zdjęciach. Mój aparat też „rozgrał się do czerwoności” a karta szybko się zapełniała. Wybaczcie sporą ilość zdjęć, ale tak jak przy puchaczu, nie mogłem się powstrzymać.

Nie tylko sowa

Sowa założyła swoją bazę pośrodku rozległych plantacji rokitnika. Sporo niezebranych owoców przyciąga tam duże ilości innych ptaków oraz gryzoni. Te z kolei, przyciągają drapieżniki (jak nasza sowa czy srokosz).

Żubry w bonusie

Jakby było mało emocji związanych z pierwszą obserwacją sowy jarzębatej, jadąc na nocleg spotkaliśmy grupkę żubrów. Piątka tych majestatycznych zwierząt postanowiła wyjść na pola przy lesie korzystając z zapadającego zmroku. To również były nasze „życiówki”.

Co o tym myślisz?